11 listopada 2015

 

Jasiu Kochany!

Po raz pierwszy piszę do kogoś, kogo nie ma fizycznie wśród nas.

To już druga jesień bez Ciebie. Te wesołe piątki przy winku pełne najrozmaitszych wizji na rozwiązywanie naszych życiowych problemów pozostały wspomnieniami.

A działo się to przez pół wieku.

Pojawiła się jakaś pustka w moim życiu. Żaden z moich kolegów Cię nie zastąpi.

Miałeś w sobie potężną siłę życia, służyłeś mi i moim bliskim wieloma radami, które pomagały mi wielokrotnie. Dzięki Tobie poznałem wiele interesujących osób. Jestem Ci za to wszystko bardzo wdzięczny i nigdy tych wspólnych, ciekawie spędzonych chwil nie zapomnę.

Kłóciliśmy się, śmialiśmy się, czas mijał bardzo szybko. Życie traktowaliśmy częściej na wesoło niż poważnie i dzięki wrodzonemu instynktowi przetrwania nie przegrywaliśmy, a jeśli – to tylko na krótko.

Rzeczy trudne wykonywaliśmy od razu, a niemożliwe zajmowały nam trochę więcej czasu.

Jasiu, do zobaczenia, lecz tym razem nie jestem w stanie określić, kiedy to nastąpi. Trzymaj za mnie kciuki, bo w styczniu wybieram się do Nowej Zelandii w Alpy Południowe, a to, jak wiesz, kawał drogi.

Pa!

Krzysiek Studziński – Żaba